Mówi się, że kiedy życie daje ci cytryny, to trzeba z nich zrobić lemoniadę. Tak właśnie uczynił Kuba Belak, który w pierwszej rundzie Alpe Adria w Grobniku stanął przed bardzo trudnym wyzwaniem i poradził sobie z nimi wyśmienicie.
Dla zawodnika pochodzącego z Oświęcimia, sezon 2024 rozpoczął się od mistrzostw Alpe Adria. Kuba pojechał do Chorwacji ze swoją Yamahą R7, mając nadzieję na start w grupie Sportbike, jednak na miejscu okazało się, że brakowało chętnych i owszem, mógł wystartować i być samotnym zwycięzcą, ale podszedł do tego po mistrzowsku i zgłosił się do startu w kategorii Cup 600. Problem polega na tym, że Yamaha R7 jest sporo słabsza od sześćsetek, a tor Grobnik ma sporo odcinków prostych, więc już na dzień dobry wszyscy wiedzieli, że nie będzie to łatwa przeprawa. Kuba to mimo wszystko twardy i ambitny zawodnik, dlatego zrobił to, czego można się było po nim spodziewać – sam podjął się tego wyzwania, nie przejął się brakami w mocy i pokazał kawał dobrego ścigania robiąc spore wrażenie w paddocku.